Nowotomyska Grupa Dyskusyjna

nieformalne dyskusje polityczne i religijne

Nieformalna grupa dyskusyjna
Clove:
Pełna zgoda, w naszej konstytucji jest to zapisane jako "społeczna gospodarka rynkowa", co w gruncie rzeczy najlepiej oddaje chyba anglojęzyczne pojęcie "mixed economy". To wyklucza nazywanie naszej gospodarki w pełni wolnorynkową, bo na dobrą sprawę tej interwencjonizm istnieje w tej chwili wszędzie (za co możemy dziękować między innymi panu Keynesowi z jego nietrafionymi ideami)

Hepatoil:
Podatki jeśli już muszą być, to powinny być maksymalnie uproszczone i ułatwione, co tyczy się całego systemu prawnego.
A jeśli chodzi o Chiny, to z tymi wzorcami bym nie przesadzał. Ostatnio się upowszechniło takie przekonanie że ten kraj jest rzekomo tak bardzo wolnorynkowy, co nie jest do końca prawdą. Owszem, czyni się tam pewne kroki w kierunku wolnego rynku, niemniej jednak dalej pozostaje problem ogromnego angażu państwa w gospodarkę, korupcję w samej Partii Komunistycznej której kacykowie i watażkowie są często właścicielami owych państwowych firm i innych. To w gruncie rzeczy kapitalizm państwowy, dla kolesiów, ludzi którzy posiadają wpływy. Ze Szwajcarią - zgoda.
Wolny rynek to nie utopia. To sprawdzony system, który działa.

Killeras:
Skoro wolny rynek jest taki świetny i cudowny dla korporacji, to powiedz mi czemu to szefowie największych firm często wręcz lobbują za wprowadzaniem nowych podatków i praw antytrustowych/innych podobnych? Czemu nie popierają polityków wolnościowych, czemu nie jest w ich interesie uwolnienie rynków? Dlatego, że obecny system finansowy na interwencjonizmie państwowym stoi i bez niego nie jest w stanie funkcjonować (banki centralne, system bankowy, największe korporacje). Warto się chociażby zainteresować tym, komu najbardziej zależało na stworzeniu w USA banku centralnego, kto to przepychał pod stołem dla własnych korzyści. Obecne utożsamianie korporacji i "złego kapitalisty" z prawdziwym wolnym rynkiem jest zupełnie nietrafne, ponieważ niejednokrotnie dorobiły się one i utrzymują swoją pozycję właśnie na działaniach rządu. To jest wręcz odwrotność tego, jak powinien wyglądać prawdziwy kapitalizm.
W gospodarce wolnorynkowej każdy podmiot rynkowy stale walczy o konsumenta, ścigając się z konkurencją w jakości i cenie. Ten, który najlepiej odpowiada na potrzeby konsumentów czerpie zyski i może się rozwijać. Tym samym, jeśli dorasta do statusu "korporacji" to znaczy tylko tyle że ludziom najbardziej odpowiada ich towar/usługa. A więc po co to zmieniać? W takim układzie korporacja nie jest niczym nieporządanym. Natomiast obecne korporacje swoją pozycję zawdzięczają głównie państwowemu interwencjonizmowi, który pozwala im rosnąć w siłę a nie daje szansy mniejszym konkurentom.

Jest taka książka, "Ekonomia w jednej lekcji" Henry'ego Hazlitta. Bardzo serdecznie polecam, nie jest gruba, a wyjaśnia bardzo wiele mitów związanych z tym wrednym, okrutnym wolnym rynkiem który tylko czeka żeby zeżreć człowieka z kopytami. :)
Kolejną jest "Ekonomia dla normalnych ludzi" Gene'a Callahana. Temat dokładnie ten sam.